Mentalizm/II Wykrywanie kłamstwa
Serce i umysł rzadko kłamią jednocześnie. Jonathan Carroll, “Szklana Zupa”
Przykład kłamstwa: zdrada w związku
edytujUdało mi się tego dnia wrócić nieco wcześniej, niż to sobie planowałem. Komunikacyjny zbieg okoliczności dał mi dodatkowe trzy godziny. Dzięki temu nikt, także moja ukochana, nie spodziewali się mojej obecności. Dzień ten był wyjątkowy. Zbliżające się urodziny Pauliny dały mi dobrą okazję, by zrobić niespodziankę swoim powrotem. Cieszyłem się niezmiernie, nie widzieliśmy się od dobrych dwóch miesięcy i liczyłem na to, że szczęście Pauliny skumuluje się jeszcze bardziej, gdy odwiedzę ją niespodziewanie.
Chciałem zaskoczyć ją bezpośrednio w jej małym pokoiku, co wymagało uknucia misternego planu działania. Najpierw dyskretnie sprawdziłem, czy Paulina jest już w domu, zadając jej niewinne pytanie poprzez wiadomość tekstową wysłaną telefonem. Gdy już zakradłem się do jej domu od strony przeciwnej, niż ta, na którą wyglądało okno jej pokoju, skontaktowałem się z jej matką. Drugi krótki SMS pozwolił mi się tym samym dostać się do środka domu, bez zbędnego alarmowania Pauliny.
Drewniane schody wiodące ku jej pokoikowi nie wydały najmniejszego skrzypnięcia pod naporem moich powolnych kroków. Zamknęła drzwi do siebie, co wydawało mi się dziwne. Drzwi do jej pokoju były zawsze co najmniej uchylone tak, by jej łaciata kotka mogła bez problemu przemieszczać się swoimi własnymi drogami, zwykle wiodącymi właśnie przez pokój Pauliny. Zza drzwi dobiegał głos mojej dziewczyny. Nie potrafiłem rozpoznać słów, choć wyraźnie słyszałem jego tempo i wysokość. Był bardzo kobiecy. Najwyraźniej rozmawiała przez telefon, regularnie wydając z siebie radosne okrzyki śmiechu. Jej szczęście było moim szczęściem, dlatego i moją twarz rozciągnął w tej chwili grymas szerokiego uśmiechu. Zastukałem delikatniej niż zwykle.
- Proszę. - To proste słowo, które wykrzyczała, sprawiło, że poczułem się bardzo dobrze. Pełen oczekiwań i emocji, z werwą wszedłem do środka. Gdy tylko mnie rozpoznała, twarz jej zaczęła zmieniać się pod wpływem emocji. Wpierw uniosła na ułamek sekundy powieki, co z jednoczesnym głębokim oddechem idealnie opisywało przykład ludzkiego zaskoczenia. Mimika ta zmieniła się równie szybko, co pojawiła. Miałem wrażenie, że usta jej zadrżały subtelnie dokładnie w tej samej chwili, gdy kątem oka zerknęła na telefon komórkowy, który kurczowo ściskała przy piersi. Mógłbym przysiąc, że jej czoło zmarszczyło się nieco tak, jakby się przestraszyła.
Prowadziłem z nią w ciągu tych paru sekund bezsłowną konwersację za pomocą ekspresji mimicznych. Wpatrywaliśmy się w swoje twarze i reakcje. Gdy tylko dostrzegłem pierwsze objawy strachu w jej oczach, wyraziłem swoje zdziwienie. Szybko na to zareagowała uśmiechem od ucha do ucha. Może zorientowała się, że dostrzegłem u niej objawy strachu. Nie wiedziałem, jak reagować, więc jak zwykle w podobnych, wątpliwych sytuacjach, stałem tylko i obserwowałem. Paulina bardzo dyskretnie wyłączyła telefon i powolnym ruchem odłożyła na mały stolik tuż przed nią w taki sposób, by ciągle go widzieć.
- Jesteś! - wykrzyknęła nie przestając się uśmiechać. Gestem rozwartych ramion zachęciła mnie, bym do niej podszedł, przytulił ją.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytałem po dłuższej chwili uścisków i pocałunków. Delikatnie trzymałem jej wilgotną dłoń. Starała się patrzeć nieco w bok, przez co nie byłem pewny, czy jej czoło ponownie zmarszczyło się w mimice strachu. Jej policzek zbladł nieco lub może po prostu to był makijaż. Pozwoliłem jej przez chwilę się zastanowić.
- W porządku, nie musisz mówić, jeśli się boisz. - Po tych słowach spojrzała na mnie. Dałem jej do zrozumienia, że zauważyłem jej strach. Nigdy nie potrafiła ukrywać przede mną emocji, była bardzo wrażliwa.
- Nie, tylko… - wyjąkała nieco podniesionym głosem - rozmawiałam z Moniką i… - próbowała się wysłowić. Monika była jej dobrą przyjaciółką. Jakieś cztery miesiące temu jej chłopak zginął podczas brawurowej jazdy samochodem - ...i wtedy cię zobaczyłam… no i wiesz, tak się boję, że mogłabym… stracić ukochanego - po tych słowach objęła mnie mocno i tak ściskała przez pewien czas. Siedzieliśmy bez słów długi czas, ona z twarzą ukrytą w moich ramionach, ja z głową pełną myśli. Zacząłem się zastanawiać…
Szczera radość
edytujEkman wraz z zespołem analizowali szczegółowo nagrania pielęgniarek, wykorzystywane w testowaniu ludzi pod kątem wykrywania kłamstwa. Ustalili oni wiele interesujących gestów i szczegółów behawioralnych, które pojawiają się u kłamiących zdecydowanie częściej. Są to tzw. wskazówki kłamstwa. Osoby mówiące prawdę, gdy się uśmiechają, jest to tzw. “szczery uśmiech” (uśmiech Duchenne'a). Pojawia się on zdecydowanie częściej u ludzi prawdziwie odczuwających radość. Kłamiące pielęgniarki z kolei uśmiechały się “sztucznie”, wykorzystując maskującą formę mimiki, zawierającą charakterystyczne ruchy mięśni twarzy, pojawiające się w czasie strachu, smutku, złości lub wstrętu[1].
Badania i doświadczenia przeprowadzone zarówno na dorosłych jak i dzieciach z wielu państw świata potwierdziły istnienie dwóch głównych rodzajów uśmiechu. Te dwa typu mimiki pojawiają się w różnych sytuacjach, także niezwiązanych z kłamaniem. Zewnętrzna różnica w mimice jest widoczna na skanach aktywności mózgowej. Ludzie doświadczając obu rodzajów uśmiechu opisują inaczej swoje przeżycia z tym związane.
Radość i śmiech to jedna z najważniejszych, najpowszechniejszych i najłatwiejszych do rozpoznania emocji. Człowiek o zdrowym wzroku jest w stanie dostrzec uśmiech z odległości około 90 metrów[2]. Jeśli to tak ważna mimika, jak więc rozpoznać, czy ktoś uśmiecha się do nas szczerze? Najlepszych dowodów na to należy szukać obserwując ruch mięśni wokół oczu[3]. Same uśmiechające się wargi są żadnym wskaźnikiem, z łatwością można symulować taki uśmiech i to od ucha do ucha, spróbuj proszę.
W wielu poradnikach dotyczących mowy ciała i NLP spotkałem się też z twierdzeniem, że aby rozpoznać szczery uśmiech, należy obserwować, czy w kącikach oczu pojawiły zmarszczki, tzw. kurze łapki. Jest to znaczne uproszczenie i nawet pojawienie się kurzych łapek nie gwarantuje, że uśmiech jest szczery. Obserwacja kurzych łapek daje pewne rezultaty w szczególnych warunkach, podczas lekkiego uśmiechu, gdy odczuwana radość u obserwowanego jest relatywnie niewielka. Można jednak uśmiechnąć się rozsuwając wargi bardzo szeroko i to tylko spowoduje pojawienie się zmarszczek obok oczu.
W czasie szczerego uśmiechu pracują niektóre mięśnie wokół oczu, odrobinę podciągając brwi w dół. Ta subtelna różnica jest do wychwycenia nawet przez nieprzygotowanego obserwatora, wymaga to tylko nieco skupienia i uwagi[4]. W czasie szczerego uśmiechu nie powinny też ujawnić się inne, sprzeczne emocje - na czole łatwo zaobserwować strach czy smutek, nos może zmarszczyć się z niesmakiem, a napięte kąciki ust sugerują, że pod maską uśmiechu kryje się lekceważenie.
Wróć teraz proszę na moment do przykładowej scenki, która otworzyła niniejszy moduł. Ta sytuacja częściowo opiera się na moich doświadczeniach, więc jest wiarygodna i prawdopodobna. Załóżmy, że wracając np. z wyjazdu służbowego składam niespodziewaną wizytę mojej dziewczynie. Nie spodziewa się mnie tak wcześnie. Gdy już ją spotykam, rozmawia przez telefon i przez ułamek sekundy obserwuję u niej mimikę charakterystyczną dla emocji lęku - delikatnie zadrżały jej usta, a powieki uniosły się nieco.
Ludzie mają zwykle problem ze świadomym kontrolowaniem mięśni mimicznych przyporządkowanych negatywnym emocjom[5]. Trudno jest np. realistycznie fałszować strach czy rozpacz, ponieważ ciężko jest kontrolować świadomie wszystkie odpowiednie dla tych emocji mięśnie twarzy. Trochę prościej udawać złość i wstręt. Kłamstwa, które jako masek wymagają używania fałszywych negatywnych emocji mogą być w związku z tym trudniejsze.
Dzięki tej wiedzy mogę założyć, że moja dziewczyna rzeczywiście odczuwała strach, gdy niespodziewanie mnie spostrzegła. Chwilę jednak potem mimikę strachu i zaskoczenia zamaskowała za pomocą sztucznego uśmiechu. Dostałem od niej kilka wskazówek, że ten uśmiech jest sztuczny, a więc radość nieszczera. Po pierwsze - trwał on dość długo. Nie jest to regułą, ale szczere uśmiechy to zwykle przelotne, krótkotrwałe uśmiechy[6]. Drugą wskazówką fałszywego uśmiechu był wyraźny brak zaangażowania mięśni wokół jej oczu, czyli to, co opisałem kilka akapitów wcześniej.
Maskowanie emocji
edytujCzęsto kłamca musi uciec się do fałszowania kłamstwa, także w przypadku, gdy sama sytuacja tego nie wymaga. Przymus ten pojawia się wtedy, gdy należy ukrywać prawdziwe emocje. Emocje, których akurat nie doświadczamy, są do ukrycia proste. Gorzej, jeśli akurat przeżywamy jakąś emocję, a jeszcze gorzej, gdy jest to emocja silna. Przerażenie jest piekielnie trudne do ukrycia, znacznie łatwiej zamaskować pospolite zmartwienie. Podobnie o wiele trudniej ukryć wściekłość niż np. zirytowanie. Okłamujący oczywiście może próbować ukrywać swoje emocje, które przeżywa, ale zgodnie z prawem Yerkesa-Dodsona, im silniejsza emocja, tym większa szansa, że pewne oznaki jego emocji się uzewnętrznią w mowie ciała.
Jedną z metod ukrywania przeżywanej emocji jest symulacja innej, sprzecznej emocji. Takie fałszowanie emocji często może uniemożliwić wykrycie przecieku, który świadczy o prawdziwej, odczuwanej emocji. Jednakże przypomnę po raz kolejny, że niewinne, zwłaszcza wrażliwe osoby, mogą po prostu odczuwać strach, że nikt im nie uwierzy, w przypadku przesłuchiwania. To ważne, ponieważ wielu samozwańczych “wykrywaczy” kłamstw często bierze ten strach za wiarygodną oznakę ukrywania czegoś lub oszustwa.
Kłamanie to prawdziwa sztuka, nie mniejsza, niż wykrywanie kłamstwa. Kłamca nawet w tak trudnej sytuacji, ma pewne możliwości wybrnięcia i uwiarygodnienia swoich oszczerstw. Jak postąpiłbyś lub postąpiłabyś Ty? Tak! Ponieważ trudno Ci ukryć, co naprawdę odczuwasz, możesz po prostu skłamać, dlaczego to odczuwasz. Jeśli Twój chłopak, mąż czy Twoja dziewczyna lub żona wcześniej często stawiali Ci bezpodstawne zarzuty, że ich okłamujesz, możesz teraz to wykorzystać i skłamać, że boisz się, że Ci nie uwierzy. Wystarczy, że dasz dowolną wymówkę, iż dzwonił przyjaciel, ksiądz, prezydent czy św. Mikołaj, a lęk wytłumaczysz właśnie w ten sposób.
Zapamiętaj: najskuteczniejszą z metod ukrycia silnych emocji jest przyjęcie maski. Zakrycie twarzy, odwrócenie się od rozmówcy, jest silną reakcją sugerującą, że coś się ukrywa. Najlepszą maską jest inna, fałszywa emocja. Taki kamuflaż skutecznie wprowadza w błąd. To bardzo trudne dla każdego, zachować twarz pokerzysty czy nieruchome ręce w czasie doświadczania silnych emocji. O wiele łatwiej udawać jakąś pozę, co usunie lub będzie przeciwdziałać pojawieniu się ekspresji prawdziwej emocji. |
Wiele kłamstw uniemożliwia maskowanie prawdziwych emocji lub znacznie je utrudnia. Czasami kłamca musi ukrywać emocje bez fałszowania ich. Maskowanie choćby w grze w pokera jest prawie niemożliwe. Gdyby przyszły do Ciebie dobre karty, zapewne podekscytowałbyś się potencjalną możliwością wygranej. Musiałbyś jednak ukryć tę emocję bez maskowania jej inną. Gdybyś próbował udawać irytację czy niezadowolenie, gracze mogliby uznać, że masz złe karty i wkrótce spasujesz. Lepiej więc, jeśli zachowasz kamienną twarz.
Natomiast gdybyś chciał blefować w przypadku słabych kart, śmiało użyj maski radości czy delikatnego podekscytowania. Jeśli uda Ci się w ten sposób zataić rozczarowanie, to może inni gracze pomyślą, że naprawdę masz dobre karty. To jednak uda Ci się raczej tylko wtedy, gdy jesteś uważany za nowicjusza. Dlatego doświadczeni gracze są mistrzami w ukrywaniu emocji, a wyrażenie “twarz pokerzysty” nabrało charakteru przysłowia i doczekało się co najmniej jednej piosenki.
Niektórzy profesjonaliści stosują zupełnie odmienny styl, niejako całkowite maskowanie. Są ciągle ożywieni, nadmiernie gestykulują, próbując podenerwować i zaniepokoić przeciwników. Niektórzy “wykonują więcej ruchów, niż tancerka w tańcu brzucha”[7].
Właściwie każdą emocję możesz zamaskować za pomocą dowolnej innej mimiki emocji. Większość ludzi najczęściej stosuje sztuczny uśmiech jako maskę. Ja np. na wpół świadomie maskuję w ten sposób silne objawy strachu, nawet tylko przed samym sobą. Symbolizujący radość uśmiech jest przeciwstawny emocjom negatywnym, strachowi, złości, rozpaczy, wstrętowi itp. Oznaki radości są konieczne w przypadku wielu kłamstw, dlatego też tak często się uśmiechamy. Szeroki uśmiech maskuje nasze niezadowolenie, gdy ktoś nas obgaduje. Uśmiechamy się, próbując ukryć głęboki smutek itd.
Uśmiech to standardowa mimika pozdrowienia, dlatego tak chętnie z jego pomocą maskujemy kłamstwa. Obowiązujące konwenanse wymagają, by maskować negatywne emocje, np. złe samopoczucie, podczas krótkiego pozdrowienia. Nieświadomie oczekujemy i wymagamy, by nawet fatalnie czująca się osoba skorzystała z uśmiechu i ukryła swoje negatywne emocje odpowiadając “czuję się znakomicie” na pytanie “jak się masz?”.
Ta maska akurat w tym przypadku jest tak nieudolna, że większość ludzi przy odrobinie świadomości i wysiłku dostrzeże, że kryją się za nią negatywne emocje. Nie dostrzegamy tego jednak, ponieważ podczas pozdrowień nasza uwaga jest skierowana gdzie indziej. Po prostu nie interesuje nas, jak ktoś się czuje, mamy udawać uprzejmych i sympatycznych. Nie widzimy też tego, ponieważ nie mamy w zwyczaju analizowania emocji i mimiki pojawiającej się przy wymianie pozdrowień. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że taka maska w przypadku pozdrowienia nie podchodzi pod definicję kłamstwa, gdyż dopasowując się do konwenansu, zakładamy z góry, prawie uprzedzamy innych, że możliwe, że będziemy kłamać.
Uśmiech jest najbardziej uniwersalną z masek mimicznych również dlatego, że najprościej go wzbudzić ze wszystkich innych objawów emocji. Wiemy np. że jednoroczne niemowlęta potrafią już uśmiechać się z własnej woli[8]. To pierwsza ze stosowanych przez maleństwa ekspresji. Podczas dorastania dzieci i młodzież uczą się innych rodzajów uśmiechu, które fałszują prawdziwie przeżywane emocje, ale których np. oczekuje otoczenie lub które przynoszą określone korzyści. Jakie? Np. uśmiech zwiększa naszą atrakcyjność[9].
Możemy dostrzec tutaj błędy w ukazywaniu się emocji, polegające na złej synchronizacji czasowej. Uśmiech może pojawić się za wcześnie lub zbyt późno. Dość łatwo to zauważyć, gdy pojawiają się one wcześniej lub zbyt późno w stosunku do słów, którym powinny towarzyszyć. W każdym razie uruchomienie na twarzy ekspresji uśmiechu jest bardzo proste, spróbuj sam. Nie można tego powiedzieć o wielu innych emocjach.
Podniesiony głos
edytujOprócz uśmiechu wskazówką kłamstwa jest ton głosu. Ekman analizując swoje nagrania pielęgniarek zauważył delikatne uniesienie się tonu głosu tych, które kłamały, opisując przeżywane uczucia. Nie jest to jednak oznaka samego kłamania, co raczej podwyższonego napięcia emocjonalnego. Około 70% ludzi mówi podniesionym głosem w stanie zdenerwowania[5]. Ocena, czy głos się podniósł, wymaga nie tylko znakomitego słuchu, ale też punktu odniesienia i znajomości głosu osoby kłamiącej w momentach, gdy mówi normalnie.
Ekman z zespołem posługując się wizualnymi oznakami kłamstwa, czyli wspomnianą mimiką oraz wokalnymi, czyli próbą oszacowania zmian tonu głosu, osiągnął skuteczność wykrywania rzędu 86%. To całkiem sporo, wciąż jednak 14% kłamców i osób niesłusznie oskarżonych o kłamstwo pozostało. Niektórzy ludzie są po prostu tak znakomitymi aktorami, że nie sposób zauważyć u nich zewnętrznych oznak oszustwa. W dodatku wiele wskazówek kłamstwa dotyczy ogółu ludzi, niektóre zaś są bardzo indywidualne.
Doświadczenia potwierdziły, że część ludzi ma większe predyspozycje do kłamania od innych[10]. W ciekawym badaniu grupa mężczyzn miała oszukiwać w sprawie pięćdziesięciu dolarów w dwóch różnych sytuacjach i od ich oszustwa zależało, czy zabiorą ze sobą te pieniądze. Większość mężczyzn radziła sobie albo dobrze w obu sytuacjach, albo w obu źle. Jak więc widać, o sukcesie kłamstwa decydują zarówno indywidualne dla kłamiącego zdolności jak i specyficzne cechy samego kłamstwa. Większość ludzi kłamie dobrze lub źle w zależności od tego, kim jest okłamywany, jak wielka jest stawka i czego dotyczy kłamstwo.
W opisanej przeze mnie na początku tego modułu scenie z życia wziętej napomknąłem, że moja dziewczyna mówiła nieco podniesionym tonem głosu. Jest to zwykle jedna ze wskazówek negatywnych emocji, strachu i/lub gniewu. Wraz z obserwacją mimiki jej twarzy doszedłem do wniosku, że musiała w tym momencie odczuwać strach, który zamaskowała nieudolnym uśmiechem. Ponieważ miałem wskazówki aż z dwóch różnych “źródeł”, mimiki i głosu, moje założenie miało silną podstawę.
Różnica między ukrywaniem a fałszowaniem
edytujNiektórzy teoretycy kłamstwa rozróżniają jego dwa rodzaje: ukrywanie i fałszowanie[11]. Ułatwia to analizowanie kłamstw w sferze militarnej. Ukrywanie to po prostu pomijanie pewnych kluczowych informacji, które to ma charakter intencjonalny. Fałsz wymaga natomiast większego zaangażowania i jak pisałem wcześniej, jest sporym wysiłkiem umysłowym. Aby zminimalizować ten wysiłek, wielu kłamców poprzestaje na ukrywaniu lub miesza ukrywanie z fałszem.
Niektórzy filozofowie oszustwa rozdzielają ukrywanie od fałszu, nadając temu pierwszemu łagodniejszy wymiar[12]. To rozróżnienie jest mniej ważne dla nas, którzy zajmujemy się sztuką wykrywania kłamstwa. Jeśli mąż zdradza żonę i skutecznie udaje mu się to ukryć bez zbędnego fałszu, to fakt wykrycia tej sytuacji jest ważniejszy z punktu widzenia żony, niż sam tylko fakt przyłapania go na kłamstwie w stylu “nie, nie zdradzam cię”. Podobnie gdy pracownik defrauduje pieniądze, może skutecznie ukrywać ten fakt przed przełożonymi, bez słowa fałszu. Z punktu widzenia przełożonych, którzy chcą wykryć oszustwo, ważniejsze jest jego działanie, niż sam fałsz.
Można przywołać masę przykładów ukrycia, które nas interesują i bywają szczególnie irytujące: firma usługowa nie mówi o ukrytych kosztach swoich usług czy produktów, lekarz nie wspomina pacjentowi o jego śmiertelnej chorobie, żona nie mówi mężowi, że spędziła godzinę w motelu z jego z przyjacielem, policjant “zapomina” powiedzieć przesłuchiwanemu, że nagrywa ich rozmowę, twórcy reklam nie mówią wielu istotnych szczegółów o produkcie itd.
Ponieważ okłamywani nie prosili się o to, by zostać okłamanym, a sprawcy kłamstwa działają umyślnie - jest to kłamstwo nawet wtedy, gdy pozostaje na poziomie ukrycia. Chcielibyśmy wykrywać też takie oszustwa. By zostać precyzyjnym należy jednak pamiętać, że ukrywanie nie zawsze jest kłamstwem. Wyjątkiem są przypadki, gdy okłamywany był uprzedzony o potencjalnym zmyleniu lub kłamca dostał zgodę na ukrycie pewnych faktów. Pacjent może prosić lekarza, by nie wspominał o negatywnych wynikach badań, żona może prosić męża, by nie mówił jej o skokach w bok.
Kłamcy preferują ukrywanie jako formę kłamania, gdyż daje im ona sporo korzyści. Ukrywanie jest z pewnością o wiele łatwiejsze niż fałszowanie i wymaga dużo mniej zachodu. Nie ma potrzeby wymyślać informacji, które są spójne. Fałsz wymaga dobrej pamięci, ukrywanie przeciwnie. W dodatku ukrywanie jest uznawane w społeczeństwie za coś łagodniejszego i bardziej uzasadnionego moralnie, niż fałsz. Kłamcy ukrywający prawdę czują się często mniej winni, ponieważ ukrywanie ma charakter pasywny. Ofiary kłamstwa bywają też bardziej oburzone ukrywaniem niż fałszem[13]. Ponieważ ukrywanie jest postrzegane w społeczeństwie jako mniej szkodliwe, ofiara nie ma na co się poskarżyć, nawet jeśli poziom szkód jest ten sam.
Część kłamców, którzy ukrywają prawdę, może dodatkowo oszukiwać samych siebie próbując tłumaczyć swoje kłamstwo tym, że okłamywany tak naprawdę wie, ale nie chce spojrzeć kłamstwu w oczy. Chłopak zdradzający popołudniami swoją oddaną dziewczynę ukrywa przed nią prawdę tłumacząc sobie, że tak naprawdę ona wie o jego działaniach, bo nigdy nie pyta się go, co robi popołudniami. Nie chce ona jednak przyznać się do tego, bo boi się upokorzenia. Kłamca ukrywający prawdę ma dodatkową przewagę, gdyż łatwiej obronić takie oszustwo, jeśli zostanie wykryte. W takim przypadku okłamujący ma cały wachlarz dostępnych wymówek w stylu: nieznajomość sprawy, chęć późniejszego ujawnienia, zapomnienie itd.
W sądzie kłamca zeznający pod przysięgą może odwołać się do swojej pamięci, by w razie czego zrzucić na nią odpowiedzialność, za ewentualne wykrycie ukrycia prawdy. Zauważ, że kłamca twierdzący, iż nie pamięta czegoś, co tak naprawdę pamięta, miesza fałsz z ukrywaniem. Taka sytuacja jest niejako wymuszona na kłamcy, gdy ten nie może dłużej milczeć, ponieważ usłyszał pytanie dotyczące kłamstwa. Próbuje jednak wciąż częściowego ukrycia, tym razem powołując się na słabą pamięć. W przyszłości wciąż może twierdzić, że nie kłamał, tylko, że zapomniał. To bardzo wygodna postawa i odciążająca pamięć.
Strategia ta ma na szczęście spore ograniczenia i bywa skuteczna w nielicznych sytuacjach. Nie mógłby stosować jej lekarz, pytany wprost o wyniki badań swojego pacjenta. Policjant nie byłby wiarygodny, gdyby twierdził, że nie pamięta, czy w pokoju przesłuchań montował podsłuch. Mimo to w sprawach odległych w czasie lub w sprawach niewielkiej wagi, słabo związanych z oskarżonym, można uparcie twierdzić, że nie pamięta się szczegółów lub całości. Gdy sprawa jest dużej wagi, tak, że większość po prostu oczekuje, że należy ją pamiętać, próba oszukiwania i wymigiwania się tylko pogarsza sytuację oskarżonego czy kłamcy.
Wystarczy sprowokować kłamcę do odpowiedzi, by ten utracił możliwość wyboru między fałszowaniem i ukrywaniem. Wyobraź sobie, że żona pyta męża, dlaczego nie był na kolacji. Ten w tym czasie spotkał się z kochanką, który to fakt chce ukryć przed żoną. Bezpośrednie pytanie: Dlaczego nie było cię na kolacji? prawie zmusza męża do wybrania trudniejszej dla niego i łatwiejszej do wykrycia strategii fałszu. Na pospolite pytanie “Jak minął dzień?” łatwo udzielić wymijających odpowiedzi, używając prostszej strategii ukrywania. Dopiero bezpośrednio zadane pytanie wymusza na nim informację, zmuszając, by dokonał wyboru między fałszem, a wyjawieniem prawdy.
W scenie, którą przytoczyłem na początku modułu moja dziewczyna próbowała ukryć przede mną emocję strachu, maskując ją fałszywym uśmiechem. Zauważyłem to i celowo zapytałem o ten strach. Ponieważ nie miała już możliwości dalszego ukrywania swoich prawdziwych emocji, przyznała się do nich i odpowiedziała, dlaczego ten strach odczuwa.
Analiza przykładowego kłamstwa
edytujJak wspominałem w poprzednim module, wykrywanie kłamstwa wymaga podejścia naukowego. Należy postawić hipotezę, a następnie spróbować ją zrewidować.
W opisywanej scenie moja dziewczyna próbowała ukryć emocję strachu, maskując ją za pomocą sztucznego uśmiechu. Zapytana o to stwierdza, że widząc mnie przestraszyła się, ponieważ nie chciałaby mnie stracić tak, jak jej przyjaciółka straciła swojego chłopaka. Pauzy i błędy językowe, które w tym czasie popełniała, stanowią kolejną wskazówkę fałszu. Mówiła także nieco podniesionym głosem, a jej czoło zmarszczyło się tak, jak ma to miejsce w emocji lęku. Dała mi te kilka innych wskazówek fałszu, wszystkie wymienię jeszcze raz w podsumowaniu tej lekcji. To jedna ze strategii przyjmowanych przez kłamców. Gdy widzą, że nie mogą dalej kłamać o przeżywanej emocji przyznają się do niej, ale fałszywie opisują źródło tej emocji. To tzw. fałszywa atrybucja, czyli kłamanie na temat przyczyn prawdziwie przeżywanej emocji.
Obserwacje, które popełniłem w związku z opisaną sytuacją pozwalają mi wysnuć hipotezę, że moja dziewczyna okłamała mnie co do przyczyn prawdziwie odczuwanego strachu. Czy mogła się bać, że tak naprawdę odkryję coś, czego nie chciała, żebym odkrył? Np. to, że rozmawiała z mężczyzną, z którym mnie zdradza? Mogę pozwolić sobie wysunąć taką hipotezę, ponieważ moja dziewczyna dała mi oprócz wskazówek fałszu także mały przeciek. Zanim jeszcze wszedłem do jej pokoju, słyszałem, jak rozmawia przez telefon. Nie mogłem rozpoznać słów, ale ton jej głosu był bardzo ciepły, można powiedzieć, kobiecy. Ponieważ znam moją dziewczynę wiem, że nie rozmawia ona tym tonem ze swoimi przyjaciółkami. Możliwe jednak, że mówi w ten sposób do swojego nowego chłopaka.
Aby zrewidować hipotezę o kłamstwie, najprościej byłoby po prostu sprawdzić na telefonie, z kim rozmawiała. Sposób ten jednak poważnie nadszarpnąłby zaufanie, jakim chciałbym, aby darzyła mnie moja dziewczyna. Wolę raczej sprawdzić, jakie są inne możliwe przyczyny strachu niż kłamstwo. Jeśli wykluczę pozostałe możliwości będzie to oznaczać, że dziewczyna najprawdopodobniej mnie okłamała.
Kłamstwo i strach
edytujWielu kłamców boi się, że zostaną oni przyłapani na kłamstwie. Zazwyczaj strach ten jest na tyle łagodny, że zgodnie z prawem Yerkesa-Dodsona, tylko zwiększa czujność kłamcy. Poprawia w ten sposób jego skuteczność. Oszust odczuwający lekki lęk przed przyłapaniem, paradoksalnie może popełniać mniej błędów i stać się lepszym kłamcą. Strach o nieco większym, powiedzmy średnim nasileniu, może powodować zmiany w zachowaniu, które są możliwe do zaobserwowania. Wystarczy trochę doświadczenia i wprawy w obserwacji mowy ciała, aby je dostrzec. Silny strach zwykle tak bardzo paraliżuje zdolności kłamcy, że wskutek tego obiekt strachu materializuje się. Kłamstwo zostaje bardzo łatwo wykryte.
Kłamca mając możliwość oceny wielkości swojego lęku, byłby w stanie stwierdzić, czy warto ponieść ryzyko związane z zastosowaniem fałszowania. Także w przypadku, gdy już skłamał, wiedza ta może pozwolić mu określić plan dotyczący przeciwdziałania tej emocji, sposób jej zmniejszenia czy ukrycia. Także osoba starająca się wykryć kłamstwo może założyć, że potencjalny kłamca będzie okazywał więcej oznak lęku w specyficznych sytuacjach. Spodziewając się więc, że kłamstwo wywoła silny lęk u kłamcy, np. gdy stawka jest duża, warto skupić uwagę na ekspresji lęku właśnie.
Jest kilka ważnych czynników, które wpływają na to, jak silny lęk odczuwa kłamiący. Jednym z tych czynników jest wiedza kłamcy o tym, jak duże umiejętności wykrywania kłamstwa ma okłamywany. Oszust boi się bardziej, bo lepszy wykrywacz kłamstw ma większe szanse go nakryć. Lęk jest mały w przypadku okłamywania osoby, uznawanej za łatwowierną. Ponieważ lęk kłamcy nie zależy od rzeczywistych umiejętności okłamywanego, a jedynie od jego reputacji, można pokusić się tutaj o manipulację okłamywanym. Naiwni rodzicie czasami próbują wmówić dzieciom, że potrafią wykryć ich kłamstwo patrząc im w oczy. Wydaje się to nie działać zbyt dobrze na współczesne pokolenie, które z postfiguratywnego powoli zmienia się w prefiguratywne. Za to rodzice bardziej obawiają się, że ich pociechy niełatwo oszukać, więc paradoksalnie ten strach powoduje, że łatwiej wykryć ich kłamstwa. Dlatego też częściej będą stosować strategię unikania.
Warto wiedzieć, że często rodzice czy nauczyciele w kontaktach z dziećmi popełniają poważny błąd, nieświadomie ucząc ich, że kłamstwo jest lepszym rozwiązaniem. W początkowych latach rozwoju dzieci nie wiedzą, że kłamstwo jest złe. Bez trudu więc przybiegną do rodziców mówiąc im, że zrobili coś, co rodzicom się nie podoba, np. stłukli wazę z dynastii Ming wartą milion dolarów. Dla dziecka taka waza jest tylko zlepkiem starej, kolorowej gliny czy porcelany. Rodzic widzi w niej coś więcej, ponieważ jego postrzeganie jest skrzywione przez dziesiątki lat kulturowego programowania. Uznaje on więc przypadkowe zbicie wazy za coś strasznego. Karci dziecko lub daje mu karę. Dziecko jednak zamiast skojarzyć karę ze stłuczeniem wazy, skojarzy ją łatwo z powiedzeniem prawdy. Potem już nigdy nie powie rodzicom prawdy w takich sytuacjach, obawiając się kary.
Wujek opowiadał mi kiedyś, jak jego ojciec go ukarał. To była jedyna kara fizyczna, jaką wujek pamięta z dzieciństwa. Jego ojciec spuścił mu popularne wtedy manto, ponieważ ten skłamał mu, co robił. Po wymierzeniu kary stwierdził jeszcze, że gdyby od razu się przyznał, nie zniżałby się do czegoś takiego, jak bicie swojego syna, słabszego od siebie człowieka.
Zwykle jednak od maleńkości uczymy dzieci kłamać, zachęcamy je do tego. A. S. Neil, założyciel słynnej, demokratycznej szkoły na angielskim wzgórzu Summerhill[14], gdzie dzieciaki uczyły się tego, czego chciały i kiedy chciały, opisywał szkodę, jaką w psychice dzieci czyni taki brak do nich zaufania. Neil za pomocą ciekawych metod sprawiał, że dzieci zaczynały mu stopniowo ufać. Dzieciaki potrafiły przyjść do niego do biura i przyznać się, że właśnie umyślne stłukli kilkanaście okien szkoły. Neil zbywał ich mówiąc, żeby nie zawracały mu głowy drobnostkami. Pewien niepełnoletni uczeń oznajmił mu kiedyś, że matka dzwoniła do niego prosząc, by do niej przyjechał. Potrzebuje tylko na drogę pewną sumę pieniędzy. Kłamał. Neila nie interesowało wykrywanie kłamstwa, tylko zaufanie. Dla żartu powiedział chłopcu, że dzwonił do jego matki i że wie o wszystkim. Także kłamał. Odegrał rolę kłamcy tak poważnie, jak był w stanie, przez chwilę pozwalając chłopcu odczuwać strach, że został przyłapany na kłamstwie. Neil jednak dodał po chwili, że matka dla pewności prosiła go, by dał chłopcu dwa razy tyle pieniędzy, ile ten chciał na początku! Wręczył mu pieniądze i pozwolił odejść. Jego uczniowie wiedzieli doskonale, że za powiedzenie mu prawdy nie grozi im żadna kara.
Nie wszyscy jednak rodzice wykazują się taką mądrością wychowawczą jak ten nauczyciel. Wielu traktuje dzieci jak niewolników i wymaga od nich mówienia prawdy, za którą dodatkowo ich karzą. Jednak próba sprawienia, by dzieci bardziej bały się, że ich kłamstwo zostanie wykryte, działa tylko na krótką metę. Jeśli dziecku uda się skłamać dwukrotnie, kolejnym razem jego lęk będzie już mniejszy i nie utrudni kłamstwa.
Jeśli dzieci nie ufają swoim rodzicom, ponieważ np. rodzice nie ufają im, może to wywoływać dodatkowy lęk, także u niewinnych. Syn może obawiać się, że ojciec nie uwierzy w jego zapewnienia, ponieważ w przeszłości kilkukrotnie mu nie uwierzył, nawet, gdy mówił prawdę. Dochodzimy tutaj do bardzo ważnego problemu. Zewnętrzne oznaki strachu są takie same, bez względu na jego przyczynę. Dlatego nie można odróżnić, czy dziecko boi się, ponieważ rodzic mu nie uwierzy, czy też obawia się wykrycia, że kłamie.
Zjawisko to nie ogranicza się tylko do dzieci. U dorosłych też nie da się odróżnić przyczyn strachu. Policjant, który zyskał reputację podejrzliwego, ponieważ wcześniej nie uwierzył już w czyjeś prawdziwe zapewnienia, może wywoływać dodatkowy lęk u przesłuchiwanych, którzy są niewinni. Jest to także spore utrudnienie dla wykrywającego prawdę, ponieważ za każdym następnym razem, coraz trudniej będzie mu odróżnić, czy strach pochodzi z lęku przed fałszywym oskarżeniem o kłamstwo, czy też to rzeczywisty lęk przed wykryciem.
Czasami osoby, którym wydaje się, że potrafią wykrywać kłamstwo, każde objawy strachu biorą za dowód oszustwa. W ten sposób tylko nieświadomie pogłębiają ten problem. Z drugiej strony, praktyka w okłamywaniu jest dobrym treningiem skutecznego oszustwa. Jeśli mąż zdradzał żonę wielokrotnie, wierzy on, że potrafi skutecznie ją okłamywać, ponieważ wcześniej nie został przyłapany. Pewność siebie zmniejsza jego lęk. Należy jednak pamiętać, że zgodnie z prawem Yerkesa-Dodsona, przy całkowitym braku emocji skuteczność naszych umiejętności nie jest maksymalna. Zbyt pewny siebie kłamca, może łatwo popełnić błąd nieostrożności. Powtórzę więc jeszcze raz, dreszczyk emocji, drobny lęk, prawdopodobnie zwiększa skuteczność kłamiącego.
Reputacja wykrywającego kłamstwa jest tylko jednym z czynników, które wpływają na poziom lęku, zarówno u osób winnych jak i niewinnych kłamstwa. Innym, nie mniej ważnym czynnikiem jest osobowość i cechy potencjalnego kłamcy. Są ludzie, którym kłamstwo przychodzi z wielką łatwością, są też tacy, którzy kłamią z wielkim trudem.
Ekman, wykonał szereg eksperymentów, mających na celu sprawdzenie, jak osobowość wpływa na możliwość ukrycia prawdy[5]. W początkowych próbach prosił on badanych, by kłamali w sprawie obserwowanych obrazów, wzbudzających negatywne emocje. Obrazy przedstawiały nagrania operacji chirurgicznych, które dla nie-chirurgów wyglądają bardzo makabrycznie. Początkowo eksperyment nie udał się, ponieważ badani niezbyt się wysilali. Krępowała ich perspektywa obserwacji przez naukowców, niska stawka kłamstwa nie była zbytnio motywująca.
Ekman poprosił więc do współpracy uczennice szkoły pielęgniarskiej, które miały większą motywację do kłamania w sprawach związanych z medycyną. To ważne, by pielęgniarka potrafiła ukryć negatywne emocje, gdy udziela pomocy rannej osobie, inaczej mogłoby to odbić się źle na stanie tej osoby. Uczennice czuły się więc dodatkowo zmotywowane, mogąc poćwiczyć umiejętność przydatną w ich zawodzie. Ekman wybrał pielęgniarki także dlatego, że z etycznego punktu widzenia pokazywanie makabrycznych scen operacji chirurgicznych osobom nie decydującym się na medycynę byłoby niewłaściwe.
Ekman motywował przyszłe pielęgniarki jeszcze bardziej do zadania, za pomocą kwiecistej instrukcji. A zadanie nie należało do najprostszych. Miały one obejrzeć film zmontowany z kilku rzeczywistych, najbardziej drastycznych scen operacji chirurgicznych, ofiar oparzeń i amputacji, których to scen nie powstydziłby się horror w stylu Piły.
Kandydatki na pielęgniarki charakteryzowały się zróżnicowanym stopniem umiejętności ukrycia swoich emocji. Część radziła z tym sobie doskonale, innym niezbyt wychodziło. Niektóre pielęgniarki twierdziły, że zawsze miały problem z ukrywaniem kłamstw i emocji, nie tylko w czasie testu. Odczuwały silną obawę przed tym, że ktoś przyłapie ich na kłamstwie. Wierzyły, że nie potrafią kłamać i paradoksalnie lęk ten potęgował się, czyniąc z nich słabych kłamców. W psychologii nazywa się to samospełniającym się proroctwem.
Ekman przeprowadził też wśród uczennic wiele kwestionariuszy osobowości i odkrył, że zarówno te doskonale ukrywające prawdę jak i te nie potrafiące kłamać, nie różnią się w innych kwestiach. Cecha ta występowała u nich samodzielnie. Osoby, które doskonale radzą sobie z kłamaniem, mają nieco łatwiej w życiu. Tacy naturalni kłamcy, potrafią oszukać rodziców, rodzinę czy nauczycieli. Nie ma w nich strachu przed przyłapaniem na oszustwie. Czują się wręcz bardzo pewnie ze swoimi umiejętnościami. Cecha ta, brak obawy przed wykryciem kłamstwa, to jedna z cech antyspołecznego zaburzenia osobowości, zwanego do niedawna osobowością psychopatyczną. To jednak jedyny pomost łączący naturalnych kłamców z psychopatami. Naturalni kłamcy, w przeciwieństwie do psychopatów, potrafią podejmować racjonalne decyzje i uczyć się dzięki doświadczeniu. Nie mają też takich cech aspołecznego zaburzenia osobowości, jak powierzchowny urok, brak wyrzutów sumienia i wstydu, patologicznego egocentryzmu, niezdolności do odczuwania miłości[15]. Szczególnie ciężko jest wykryć kłamstwo u psychopatów, gdyż poczucie winy i wstyd, których oni nie odczuwają, nieco ułatwiają wykrycie oszustwa. Wrócimy do tego w kolejnych modułach.
Ekman w swoich doświadczeniach wykluczył, aby naturalni kłamcy posiadali inne cechy osobowości psychopatycznej. Zwykle nie wykorzystują oni swoich zdolności do czynienia krzywdy innym. Psychopaci-przestępcy z kolei potrafią zwodzić ekspertów. Nigdy nie wiadomo, czy mówią prawdę, czy kłamią. Osoby mające styczność np. z wielokrotnymi mordercami twierdzą, że nie wykazują oni niczego odstającego w ich zachowaniu. Wyglądają więc na przyjaznych. Maskują się perfekcyjnie. Jako ciekawostkę dodam, że okoły połowy osób z tym zaburzeniem osobowości nie jest wykrywana i często zyskuje wysoką pozycję społeczną (polityk, prawnik, chirurg, makler) dzięki swojemu brakowi skrupułów[16].
Kłamcy naturalni, w przeciwieństwie do psychopatów, mają sumienie. Mogą więc użyć swoich umiejętności, by zostać aktorami, prawnikami, sprzedawcami, szpiegami, dyplomatami lub negocjatorami. Nie ma nic dziwnego w tym, że badacze zainteresowani są osobowością osób naturalnych kłamców w sferze militarnej. Osoby potrafiące dobrze kłamać opisywane są jako posiadacze giętkiego i kombinatorycznego umysłu. Najwięksi z kłamców są wielkimi indywidualistami, lubiącymi rywalizację, nie potrafiącymi przystosować się do pracy w korporacji czy wielkich organizacjach. To dlatego, że preferują pracę na własną rękę. Często są przekonani o wyższości własnych poglądów. Najlepsi kłamcy są dosłownie opisywani jako artyści, a ich kłamstwa jako sztuka. Odpowiadają wręcz stereotypowi samotnego ekscentryka i wędrowca[17].
Z przykrością stwierdzam, że tylko nieliczne badania miały wykazać, jakimi cechami charakteryzują się dobrzy kłamcy. Nie wiemy też, czy profile psychologiczne kłamcy zależą od dziedziny ich aktywności, czy to może jakieś niezależne czynniki, ogólne dla całej populacji kłamców. Można przypuszczać, że osoby radzące sobie z kłamaniem, kłamią równie dobrze niezależnie od sytuacji. Np. kłamiący z sukcesem w sferze militarnej, prawdopodobnie poradziliby sobie także w biznesie. Zmierzam tutaj do rozważenia hipotezy, czy kłamstwo na wysokich szczeblach politycznych nie jest jakoś powiązane z psychopatią, czyli antyspołecznym zaburzeniem osobowości. Niestety nie ma na potwierdzenie tej tezy konkretnych danych empirycznych. Wydaje się jednak, że choć psychopaci nierzadko osiągają wysokie pozycje społeczne, nie są w stanie działać w strukturach biurokratycznych na tyle długo, by osiągnąć poziom np. wodza państwa.
Teza jest ciekawa, ale proponuję wrócić do głównego tematu. Wspomniałem, że na poziom strachu związanego z kłamaniem wpływa specyfika osobowości kłamiącego oraz reputacja okłamywanego. Kolejny ważny czynnik to stawka. Występująca tutaj zależność jest intuicyjna i prosta. Jeśli stawka kłamstwa jest większa, strach jest większy. Problem z z zastosowaniem tej zasady w sztuce wykrywania kłamstwa polega na tym, że nie zawsze można jednoznacznie określić, jak wysoka jest stawka z punktu widzenia kłamiącego.
Czasem nie jest to trudne. Ekman próbując sprawdzić, w jaki sposób ludzie ukrywają kłamstwo, skorzystał z pomocy uczennic szkoły pielęgniarskiej. Pielęgniarkami zwykle zostają kobiety, które tego naprawdę chcą. To dlatego zależy im na tym, aby wypaść dobrze w kwestiach związanych z zawodem. Także z wymienionych wcześniej powodów, czyli konieczności posiadania umiejętności ukrywania emocji u pielęgniarek, stawka z ich punktu widzenia jest duża.
Można założyć, że uczennice szkoły dla pielęgniarek, ponieważ stawka ich kłamstwa była duża, odczuwały silniejszy lęk przed kłamaniem. Należałoby założyć, że ich strach będzie przeciekał, gdy będą one oszukiwać.
Zauważ, że gdyby kłamstwo, jakiego miały dopuścić się przyszłe pielęgniarki, dotyczyło ich przyszłości w zawodzie, podnosiłoby to stawkę. Zapewne odczuwany przez nich strach byłby mniejszy, gdyby polecono im skłamać o czymś neutralnym lub niezwiązanym z zawodem, np. o stanie samochodu czy kradzieży. W ich przypadku można by jeszcze dodatkowo powiększyć stawkę kłamstwa, gdyby pielęgniarki zdały sobie sprawę, że od tego, jak wypadną, będzie zależało to, czy zostaną przyjęte do szkoły pielęgniarskiej. Jak zauważył Ekman[5], uczennice, które najlepiej radziły sobie z kontrolowaniem emocji i kłamaniem, rzeczywiście osiągały najlepsze wyniki podczas dalszej nauki.
Rozważmy kilka innych przykładów oceny stawki kłamstwa. Kiedy np. stawka będzie wysoka dla sprzedawcy? W przypadku, gdyby od jego kłamstwa na temat produktu zależał jego zarobek, prowizja etc. Przy wyższej nagrodzie, uzyskanej z kłamstwa, strach powinien być większy, gdyż stawka właśnie jest większa. Pieniądze to tylko jeden z przykładów nagrody. Okłamujący może w pewnych sytuacjach oczekiwać poklasku ze strony kolegów z grupy, np. sprzedawca może uzyskać tytuł sprzedawcy roku, gdy okłamie i zmanipuluje trudniejszych klientów.
Jakich metod dopuszczają się niektórzy sprzedawcy, opisał np. Robert Cialdini w swojej klasycznej książce Wywieranie wpływu na ludzi[18]. Część przytoczyłem w bezpłatnym podręczniku Techniki manipulacji psychologicznej. Jak sobie radzić z kłamstwem i oszustwem, np. w przypadku sprzedawców samochodów, przedstawił ciekawie Keith Berry, w jednym z odcinków serii Deception.
Wiele osób, szczególnie mężczyźni, tak bardzo kocha rywalizację, że zwycięstwo jest dla nich wszystkim. Dlatego czują silny strach przed wykryciem ich kłamstwa, bo dla nich stawka jest wysoka. Przykładem mogą być niektórzy pokerzyści. Dla innych znowuż stawka może być tak dziwaczna, że nie sposób, by zewnętrzny obserwator dostrzegł wyraźnie jej poziom.
Nagroda to jeden z czynników określających wysokość stawki. W przypadku jednak, gdy od kłamstwa zależy uniknięcie kary, należy spodziewać się jeszcze wyższego strachu związanego z wysoką stawką. Zwykle stawką, gdy ktoś kłamie po raz pierwszy, jest wysokość nagrody. Kłamca najczęściej po prostu myśli o nagrodzie, jaką uzyska, gdy skłamie. Załóżmy, że oszust defrauduje pieniądze w firmie przez dłuższy okres czasu. Stawką dla niego są tylko uzyskane profity w postaci dodatkowych pieniędzy. W pewnym momencie korzyści płynące z oszustwa kończą się, gdyż na jaw wychodzi fakt malwersacji. Teraz dla kłamcy stawką jest kara, gdyż kłamca odczuwa silny strach przed przyłapaniem na kłamstwie. Prawdopodobnie nie będzie już defraudował pieniędzy, gdyż ryzyko jest zbyt duże. Stawką jest więc sama kara i im większa kara, tym większy strach.
Uniknięcie kary jako stawka kłamstwa mogłoby też wchodzić w grę od samego początku, akurat jeśli mówimy o kłamstwie malwersacji. Gdyby okłamywany był bardzo podejrzliwy, ewentualnie kłamca niezbyt pewny siebie, mógłby od początku odczuwać strach przed karą. Sama kara jako stawka ma dwa rodzaje. Oczywista jest kara, jaka obowiązuje w danym systemie prawnym za rodzaje przewinienia, którego kłamstwo dotyczy. Druga to kara za sam fakt okłamania. Gdy stawką są oba te rodzaje kary, strach zwykle jest większy. Zdarza się, że kara za sam fakt okłamania przewyższa swoją wartością karę za przedmiot kłamstwa.
Przykładem jest ojciec, który karci dzieci za to, że go okłamują, ale nie grozi im tak wysoka kara, nawet w przypadku wielkich przewinień, gdy mówią prawdę. Gdyby Tobie, jako osobie wykrywającej kłamstwo udało się przekonać potencjalnego kłamcę o tym, że ryzykuje większą karę tylko kłamiąc, zniechęciłoby go to do kłamania. Wysoka kara za sam fakt kłamania dotyczy nie tylko dzieci. W wielu relacjach i interakcjach można wyszukać podobnych przykładów. W małżeństwie lub związku zaufanie jest zwykle wysoce cenioną wartością, dlatego często małżonkowie stosują wyższe kary, gdy nie słyszą prawdy. Mąż mógłby powiedzieć żonie, że byłby w stanie wybaczyć jej romans, gdyby się do niego przyznała. Żona jednak mogłaby być zdania, że lepiej nie wiedzieć o pewnych rzeczach i “czego oczy nie widzą, to sercu nie żal”.
Akurat w małżeństwach sprawa jest skomplikowana, małżonkowie często nie zgadzają się ze sobą w wielu kwestiach. W trakcie trwania małżeństwa uczucia zwykle zmieniają się, a w przypadku tak szeroko nieakceptowanych zachowań jak zdrada seksualna, mogą radykalnie zmienić się postawy. Innymi słowy, często gdy zdrada staje się faktem, mąż czy żona mogliby zmienić swoje poprzednie zdanie.
Fakt, że samo skłamanie wiąże się z mniejszą karą niż przedmiot kłamstwa, nie oznacza jeszcze, że kłamca przyzna się do swojego oszustwa. To dlatego, że ciągnięcie kłamstwa niesie ze sobą szansę na to, że jakakolwiek kara zostanie uniknięta. Gdyby oszust przyznał się do kłamstwa, otrzymałby karę, choć mniejszą, ale natychmiastowo. Często też pokusa, że uniknie się kłamstwa, jest przyczyną niedoszacowania prawdopodobieństwa wykrycia kłamstwa przez kłamiącego. Może on nie dostrzegać rzeczywistych kosztów przyłapania go na kłamstwie. Oszust może nie dostrzec, że przyznanie się do kłamstwa byłoby dla niego korzystniejsze.
W wielu przypadkach pojawia się niejasność co do szacunków względnych kosztów przyznania się do kłamstwa w porównaniu do jego ukrywania. Wiele czynów, jakich dopuszczają się ludzie, moralnie jest tak dalece zła, że nawet przyznanie się nie dodaje sprawcy żadnych profitów. Do czynów takich należą morderstwo, nadużycia seksualne, szczególnie wobec dzieci, terroryzm oraz w niektórych przypadkach zdrada małżeńska i kazirodztwo. Sporo typów kłamstw ma zupełnie inny wymiar moralny, np. ukrywanie swojej tożsamości w czasie wojny.
Czasem psychiczne obciążenie związane z podtrzymywaniem kłamstwa, np. wiążące się z poczuciem winy lub strachem przed wykryciem, może być jedynym motywem do przyznania się do oszustwa[5]. Gdy rozważamy to, jaki wpływ ma stawka na poziom strachu przed wykryciem kłamstwa, powinniśmy uwzględnić także stratę, jaką ponosi ofiara oszustwa. Kłamca zyskuje coś kosztem okłamywanego, okradany pracodawca traci pieniądze etc. Korzyść kłamcy niekoniecznie musi równać się ze stratą okłamywanego. Sprzedawca wciskający felerny towar zyskuje wiele mniejszą prowizję od sprzedaży, niż traci klient na kupnie towaru.
Stawka może też różnić się jakościowo, nie tylko ilościowo. W przypadku gdy stawka jest inna dla okłamywanego i kłamiącego, obie mogą mieć wpływ na poziom strachu kłamiącego. Kłamcy jednak niekoniecznie potrafią oszacować wielkość stawki z punktu widzenia okłamywanego. Wolą wierzyć w rzeczy, które służą ich korzyści. Mogą np. sądzić, że ich kłamstwo przynosi korzyść okłamywanej osobie. Zdradzający mąż wierzy, że okłamując żonę robi jej przysługę, oszczędzając jej utraty godności z powodu zdrady. Podobnie może myśleć zdradzająca dziewczyna. Nawet w przypadku, gdy kłamstwo przynosi jedynie korzyść okłamującemu, kłamiący może odczuwać strach przed wykryciem. Strach będzie wysoki, jeśli stawka jest wysoka i potencjalne korzyści nie mają na to wpływu.
Podsumowanie
edytujGdy w uśmiech nie są zaangażowane mięśnie wokół oczu, brwi nie obniżają się delikatnie i nie pojawiają się kurze łapki obok oczu, jest to uśmiech sztuczny, a radość jest prawdopodobnie fałszywa. Kłamcy często maskują prawdziwe emocje za pomocą fałszywych, np. za pomocą uśmiechu. Jedną z technik kłamania jest fałszywa atrybucja, czyli fałszowanie na temat przyczyn prawdziwie odczuwanej emocji.
Oto najważniejsze czynniki, wpływające na poziom lęku przed kłamaniem:
- reputacja osoby okłamywanej, jako nie dającej się łatwo oszukać oraz jej podejrzliwość,
- brak doświadczenia kłamiącego w oszukiwaniu,
- podatność na strach przed przyłapaniem, jako indywidualna cecha charakteru,
- stawki związane z kłamstwem,
- nagrody i kary związane z kłamaniem.
Przecieki oznaczające odczuwanie negatywnych emocji to:
- mowa pośrednia - zwracanie się niebezpośrednio do rozmówcy (no i wiesz, tak się boję, że mogłabym… stracić ukochanego, zamiast boję się, że mogłabym ciebie stracić)
- pauzy
- przejęzyczenia
- wyższy lub niższy ton głosu
Dodatkowe przecieki prócz powyższych, wskazujące na odczuwanie strachu:
- szybsza i głośniejsza mowa
- wyższy ton głosu
- specyficzne reakcje mimiczne, np. zmarszczenie czoła i uniesienie wewnętrznych części brwi
- zblednięcie
Czasami wskazówką dla negatywnych emocji jest też większe manipulowanie, czyli gesty, w których jedna kończyna manipuluje drugą (drapanie, pocieranie etc.).
Wymienione w tym module wskazówki fałszu:
- Mowa pośrednia, pauzy, przejęzyczenia - kłamca nie przygotował kłamstwa lub odczuwa negatywne emocje, zwykle strach.
- Wyższy ton głosu - negatywne emocje, gniew i/lub strach.
- Głośniejsza, szybsza mowa - gniew, strach i/lub podekscytowanie.
- Częstsze manipulowanie - negatywne emocje.
- Blednięcie - strach lub gniew.
Bibliografia
edytuj- ↑ Ekman, Paul, et al. "Invited article: Face, voice, and body in detecting deceit." Journal of nonverbal behavior 15.2 (1991): 125-135.
- ↑ Hager, Joseph C., and Paul Ekman. "Long-distance of transmission of facial affect signals." Ethology and Sociobiology 1.1 (1979): 77-82.
- ↑ Ekman, Paul, Richard J. Davidson, and Wallace V. Friesen. "The Duchenne smile: Emotional expression and brain physiology: II." Journal of personality and social psychology 58.2 (1990): 342.
- ↑ Frank, Mark G., Paul Ekman, and Wallace V. Friesen. "Behavioral markers and recognizability of the smile of enjoyment." Journal of personality and social psychology 64.1 (1993): 83.
- ↑ 5,0 5,1 5,2 5,3 5,4 Ekman, Paul. Klamstwo i jego wykrywanie w biznesie, polityce, nalzenstwie. Wydawnictwo, 1997.
- ↑ Brown, D. "Sztuczki umysłu." (2008).
- ↑ Hayano, David M. Poker lies and tells. 1979.
- ↑ Jones, Susan Scanlon, and Tarja Raag. "Smile production in older infants: The importance of a social recipient for the facial signal." Child Development (1989): 811-818.
- ↑ O’Doherty, John, et al. "Beauty in a smile: the role of medial orbitofrontal cortex in facial attractiveness." Neuropsychologia 41.2 (2003): 147-155.
- ↑ Frank, Mark G., and Paul Ekman. "The ability to detect deceit generalizes across different types of high-stake lies." Journal of personality and social psychology 72.6 (1997): 1429.
- ↑ Whaley, Barton. "Toward a general theory of deception." The Journal of Strategic Studies 5.1 (1982): 178-192.
- ↑ Bok, Sissela. Secrets: On the ethics of concealment and revelation. Vintage, 1989.
- ↑ Sweetser, Eve. "The definition of lie." Cultural models in language and thought (1987): 43-66.
- ↑ Neill, Alexander Sutherland. Nowa Summerhill. Ed. Albert Lamb. Wydawnictwo Zysk i S-ka, 1994.
- ↑ Hare, Robert D., and Hans Vertommen. The Hare psychopathy checklist-revised. Multi-Health Systems, Incorporated, 1991.
- ↑ Miric, Dragoslav, Anne-Marie Hallet-Mathieu, and Gilles Amar. "Etiology of antisocial personality disorder: Benefits for society from an evolutionary standpoint." Medical hypotheses 65.4 (2005): 665-670.
- ↑ Handel, Michael I. "Intelligence and deception." The Journal of Strategic Studies 5.1 (1982): 122-154.
- ↑ Cialdini, Robert B. Wywieranie wpływu na ludzi-teoria i praktyka. Gdanskie Wydawnictwo Psych, 2013.