Mentalizm/Medytacja i jej wpływ na mózg
Trening uważności, czyli medytacja wglądu
edytujPotrafisz powiedzieć, jakie cyfry znajdują się na blacie Twojego ręcznego czy ściennego zegarka, nie zerkając na niego, a jedynie przywołując w pamięci jego obraz? Albo czy byłeś świadomy dźwięku, jaki wytwarza Twój komputer lub przejeżdżające samochody, zanim o to zapytałem? Albo czy czułeś zapach, który właśnie czujesz, gdy zaciągniesz się powietrzem, którym oddychasz, zanim o tym napomknąłem? Jeżeli jesteś jak większość ludzi, to prawdopodobnie nie byłeś świadomy żadnej z tych rzeczy i nie jesteś świadomy masy innych.
W psychologii istnieje pojęcie habituacji, czyli przyzwyczajania się zwierzęcia, w tym także człowieka do powtarzających się bodźców aż do tego stopnia, że w pewnym momencie nie jesteśmy ich świadomi. Nasz umysł w rzeczywistości to jeden wielki filtr, który odrzuca większość informacji, które do niego docierają i dopuszcza do świadomości zaledwie mały ich ułamek. Część z nich jednak wciąż oddziałuje na nasze reakcje i zachowania, co śmiało wykorzystują mentaliści, iluzjoniści i spece od reklamy. Teraz chciałbym Ci pokazać, czym jest czujna obserwacja.
Wyobraź sobie, że masz odpowiedzieć na pytanie w grze, w której możesz wygrać dużo pieniędzy, lecz gdy odpowiesz źle, to stracisz wszystko. Spróbuj wczuć się w rolę. Ten przykład podał Harry Lorayne w jednej ze swoich książek[1] - czy u góry sygnalizacji świetlnej zapala się zielona czy czerwona lampka?
Jeżeli potrafisz odpowiedzieć bez wahania - gratuluję, należysz do tej mniejszości ludzi, którzy czujnie obserwują, w przeciwieństwie do tych, którzy tylko patrzą i nie widzą, gdyż pozwalają umysłowi przyzwyczaić się do odbieranych bodźców, można powiedzieć, że pozwalają mu obrosnąć mózgowym tłuszczem.
Trening czujnej obserwacji należy podobno do repertuaru przygotowującego kadetów do bycia agentami CIA. Świadomość otaczających ich szczegółów i zapamiętanie ich pozwala na lepsze rozpoznanie sytuacji i zareagowanie stosownie do niej. Takie treningi polegają głównie na obserwacji przez określony czas obrazów i zdjęć i zapamiętaniu jak największej liczby szczegółów.
Potem w zwykłych życiowych sytuacjach, np. podczas spaceru czy drogi do pracy, szkoły, podczas zmywania naczyń itp., czujnie obserwujesz otoczenie i próbujesz zapamiętać szczegóły tak, jakbyś wszystko widział po raz pierwszy. Nie musisz się starać tego zapamiętać, po prostu patrzysz i obserwujesz.
Ta najprostsza rzecz, obserwacja, była kluczem, który pozwolił Buddzie osiągnąć spokój ducha i pozbyć się psychicznego cierpienia, jak twierdzą współcześni buddyści. To rzecz, którą propagował Jezus w słowach “bądźcie czujni”. To jedna z najważniejszych rzeczy, jakie może robić i powinien trenować mentalista.
Mistrzowie tej techniki, zwanej vipassana zalecają, aby najpierw obserwować rzeczy, które nas otaczają, potem obserwować myśli, które pojawiają się na ekranie umysłu i na koniec obserwować myśliciela. W tradycyjnym wykonaniu aby medytować, należy znaleźć około pół godziny wolnego czasu rano, lub późnym wieczorem. Przejedzenie nie sprzyja medytacji, więc lepiej medytować rano na czczo lub wieczorem w dwie, trzy godziny po kolacji.
Medytować można w pozycji siedzącej, z wyprostowanymi plecami lub w pozycjach lotosu czy półlotosu, gdzie nogi są w specyficzny sposób skrzyżowane, w przeciwieństwie do klasycznego siadu tureckiego. Zbyt wygodne pozycje sprzyjają drzemce, dlatego są niezalecane. Praktykę rozpoczyna się od 15 minutowych, codziennych sesji i zmierza do wydłużenia tego czasu do około 30 minut.
W trakcie medytacji nie ma potrzeby starać się o cokolwiek. Niektórzy błędnie sądzą, że muszą coś robić w trakcie tej praktyki, np. próbować oczyścić umysł z myśli. To niepotrzebne, a nawet szkodliwe. Dalajlama nazywa ten rodzaj medytacji bez-wysiłkową i tak należy do tego podchodzić - nie próbując osiągnąć żadnego celu, nie starać się o nic, po prostu patrzeć i obserwować, być świadomym. Kiedy świadomość ucieknie, bo np. pojawią się myśli - to nic. Wystarczy być świadomym tych myśli i dalej medytować.
W rzeczywistości praktyka nie wymaga nawet, aby siedzieć. Wystarczy wzbudzać w sobie świadomość i uwagę podczas normalnych czynności, wykonywanych każdego dnia. Np. być świadomym smaku jedzenia, czy powiewu wiatru. Cokolwiek pojawi się w polu uwagi, możemy być tego świadomym - ot cała tajemnica. Czy będzie to jakiś widok, jakiś dźwięk, jakiś zapach, jakaś myśl.
Co daje nam taka medytacja? Jej zalety poznał najpierw Budda i przekazywał naukę o niej swoim uczniom, potem czerpały z niej różne religie i filozofie. Wreszcie w czasach współczesnych wykorzystują ją np. mnisi z chrześcijańskich klasztorów, nieco dopasowaną do swoich potrzeb, choćby Benedyktyni. Wykorzystują ją też żołnierze amerykańscy, aby walczyć ze stresem w warunkach wojennych - jest to niezwykle skuteczna technika do tego celu.
Ogólnie rzecz ujmując praktyka vipassana pozwala zwiększyć świadomość otaczającego świata, a więc stworzyć przenikliwy umysł. Od jakiegoś czasu prowadzi się nawet badania naukowe wpływu tego rodzaju medytacji na mózg i umysł. Już po kilku tygodniach regularnej praktyki w mózgu pojawiają się korzystne zmiany, co widać na zdjęciach wykonanych dzięki technologii rezonansu magnetycznego. Poprawiają się niektóre elementy pamięci i możliwości koncentracji, gdyż medytacja ułatwia przejście w korzystny dla uczenia się stan mózgu z przewagą fal o częstotliwościach alfa.
Praktykujący wiele lat mnisi buddyjscy mają rozwinięte obszary w mózgu odpowiedzialne za odczuwanie szczęścia i słabiej wykorzystują te, dzięki którym odczuwamy własne ego. Oznacza to wysoki poziom zdrowia psychicznego. Ponadto potrafią wprowadzić umysł w stan głębokiej relaksacji, gdy główna częstotliwość fal mózgowych ma zakres delta, niezwykle korzystny z punktu widzenia pamięci i uczenia się.
Dziś ten rodzaj medytacji jest uznawany za źródło najlepszego dla umysłu odpoczynku, gdyż pozwala przejść w niezwykle korzystny i nieco ulotny stan zwany flow.
Bibliografia
edytuj- ↑ Lorayne, Harry. Sekrety superpamięci. Ravi, 1995.