Pałac pamięci/Pałac Pamięci
Nasz mnemonik zawsze ufał swojej nieskończonej wyobraźni, to dlatego zbudował swój pałac pamięci praktycznie od podstaw, cegła po cegle, co jakiś czas tylko zapożyczając znajomy sobie fragment rzeczywistości, nieco go szlifując i doklejając gdzieś do odnóg wielkiej budowli.
Znawcy i praktycy sztuki pamięci już wieki przed narodzeniem Chrystusa budowali swoje pałace – grecki liryk, Symonides z Keos na przełomie VI i V wieku przed n.e. wykorzystał pałac, by przypomnieć sobie felerną ucztę, z której jako jedyny uszedł z życiem, dzięki ciekawemu zbiegowi okoliczności. Wspominał o tym kilka wieków potem Cyceron w swoim De Oratore.
Anonimowy praktyk w piśmie Ad Herenium, 85 lat przed Chrystusem wymienia podstawowe zasady budowy pałacu, zalecając zachowanie odpowiednich odległości pomiędzy poszczególnymi, fikcyjnymi elementami (około 10 metrów) i odpowiednie, niezbyt jaskrawe ich oświetlenie.
Ze specjalnych odmian komnat pamięci korzysta w ciągu następnych wieków wiele słynnych dziś postaci: Metrodorus ze Scepsis, żyjący w czasach Cycerona, dzieli zodiak na fragmenty i tam umieszcza interesujące go fakty; Tomasz z Akwinu, uznawany dziś przez Kościół za największego z doktorów i świętych, zaleca używanie pałacu w ramach reguł nabożnego życia i etyki, co podejmuje potem wielu jezuitów, np. Giordano Bruno czy Mateo Ricci, autor traktatu o mnemonice, spisanego w XVI wieku.
Nasi średniowieczni przodkowie nadali pałacowi należyte mu miejsce, zwłaszcza w edukacji – w jednej ze szkół medycznych wykorzystywano go do zapamiętania 2500 leczniczych przepisów zawartych w Regule Zdrowia. Dopiero około roku 1584 purytańscy konserwatyści stawiali niesłusznie pałac na równi z czynem bezbożnym, pozbawiając wiele pokoleń tego wspaniałego narzędzia.
Nasz mnemonik nie odmówił sobie przyjemności budowy pałacu, choć lepszym rozwiązaniem wydaje się wykorzystanie miejsc już znanych, często odwiedzanych – mieszkania, szkoły, okolicy, pracy. Całkowicie zmyślone miejsca wymagają regularnych, zmyślonych odwiedzin.
Spacerując po pałacu, widzimy wyraźnie poszczególne elementy, każdy ma swoje miejsce i jest oddzielony od pozostałych. Nie ma potrzeby wprowadzania bezużytecznych eksponatów czy rzeczy, żeby nie zrobić zbytniego rozgardiaszu. Np. schody rozdzielają poszczególne kategorie informacji, podobnie osobne komnaty i pomieszczenia.
Jedno z pomieszczeń jest szczególnie cenne naszemu mnemoniście – to jego sacrum o kształcie pracowni domowej, znacznie czystsze jednak i nieco lepiej uporządkowane. Przechowuje tam w szufladach i półkach zamiast ciuchów i przedmiotów najcenniejsze informacje, daty urodzenia i rocznice bliskich mu osób, najpotrzebniejsze numery telefonów, kart itd. Zawsze odwiedza je, będąc gdzieś w trasie i w ten sposób odpoczywa czy medytuje nawet.
Właśnie otwiera szufladę, chwytając za twardą, drewnianą, okrągłą rączkę. Siedząc wygodnie przy mocarnym biurku, z najwyższej z pięciu szuflad wyjmuje zdjęcie uśmiechniętej żony, która za każdym razem posyła mu z fotografii soczystego całusa. Pozwala sobie na delikatny uśmiech świadczący o jego radości, miłości i przywiązaniu. Odwraca fotografię, by spojrzeć na naturalnej (tak, naturalnej!) wielkości tableau, na którym żona przebrana w niemowlęcy strój wygrywa właśnie w blackjacka z wielkim, czerwonym Mikołajem, oznaczającym dla naszego mnemonisty grudzień (lub liczbę 3763 – w zależności od kontekstu).
Ten zabawny widok przypomina o dacie urodzenia żony – 21 grudnia. Nie sposób zapomnieć takich obrazów, pomimo że wydają się być dziecinną zabawą, są bardzo skuteczne.
Pałac naszego mnemonisty ma regularny, zbliżony do okręgu kształt i jest kilkupiętrowy. Ta regularność ułatwia wizytę i odnalezienie informacji. Dobrze jest przemierzać nasze komnaty w stałym kierunku, np. zgodnie z ruchem wskazówek zegara, chociaż nasi starożytni przodkowie zalecali odwrotny.
W miejscach, gdzie wymagana jest kolejność i większy porządek, nasz mnemonista umieszcza specjalne znaki, np. co pięć elementów, ułatwiające orientację i numerację. Mogą to być wielkie dłonie z rozpostartymi palcami czy specjalnie spreparowane znaki drogowe.
Każdy z eksponatów zawiera mocny wizualnie symbol informacji, którą chcemy zapamiętać. Często obrazy te umieszczone są wewnątrz tych eksponatów, żeby zbytnio nie zaśmiecały pałacu.
Nasz mnemonista wykorzystuje Główny System Pamięciowy, aby zapamiętać numery i ułatwić sobie tworzenie obrazów. Nie jest to jednak konieczne. Odwiedźmy jedną z wielkich komnat, która nazywa się Halą Adresów. Jak wskazuje nazwa, zgromadzone są w niej dane adresowe. Hala jest przestronna i długa, wchodzi się do niej przez wielkie, dwustronne drzwi. Ściany zdobią głębokie alkowy, po kilku każdych wielkie okno wpuszcza do środka odpowiednią ilość światła.
Trzecia alkowa na ścianie z prawej strony ozdobiona jest wielkim obrazem świętego Franciszka z Asyżu, który karmi szpaka ćmą. Bije od niego spokój. Jednak to, co najbardziej zadziwia, to scena rozgrywająca się w tle za Franciszkiem, z pewnością na krakowskim rynku, podchodzimy, aby dostrzec wyraźniej trójwymiarowy, żywy obraz – wyolbrzymiona znajoma naszego mnemonisty ubrana w XIX-wieczną suknię, siedząc na środku koca, niczym Telimena z powieści Mickiewicza próbuje odgonić się od mrówek, które wścibskie badają dokładnie jej skórę. Jednocześnie stara się rozłożyć talię 24 kart na kocu przed sobą, jednak każda z nich okazuje się być 10 kier. Ten obraz pozwala na przypomnienie adresu, Kraków, ul. Telimeny, 24/10.
Nasz mnemonista znów opuszcza pałac, a my wraz z nim. Jednak teraz już nic nie stoi nam na przeszkodzie, aby rozpocząć budowę własnego. Choćby dla zabawy.